Humor w ox.pl

Po powrocie z wojny dziennikarz pyta na lotnisku spadochroniarza:
- Co będzie pierwszą rzeczą jaką uczyni pan po powrocie do domu?
- No wie pan... Nie widziałem żony 6 m-cy... No rozumie pan...
- No dobrze. Co będzie drugą rzeczą po powrocie do domu
- Zdejmę spadachron...

- Panie dyrektorze, czy mógłbym otrzymać dzień urlopu, by pomoc teściowej przy przeprowadzce?
- Wykluczone!
- Bardzo dziękuję, wiedziałem że mogę na pana liczyć...

- Czamuś ani roz nie napisoł do mnie ze wczasów? - wymawia Ecik Masztalskimu.
- Nie miołech twojigo adresu.
- Toś nie móg napisać, żebych ci go posłoł?
- Widzisz, nie przyszło mi to do głowy!

- Kto powiedzioł: "Ostrożności nigdy za wiele!"?
- Ziynć zamykając na kłódkę trumnę z teściową.

Dlaczego w Golyszowie sieje się zboże na wzniesieniach?
- Żeby plony były wyższe.

Hitler był najgroźniejszym z hitlerowców.

Idzie se turysta i w pewnym momyncie zauważo Bace i pyto:
- Baco, co robicie?
- A nic takiego, piore tylko kota.
- Kota? Przecież kota się nie pierze.
Na to Baca:
- A co wy tam turysto wicie, kota się pierze.
Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy a kot leży nieżywy. I zwraca się do Bacy:
- A nie mówiłem, że kota się nie pierze?!
A Baca na to:
- Pierze się, pierze, ino sie nie wykrenco.

Żona policjanta wyglądo przez łokno i krzyczy do męża leżącygo na kanapie:
- Józek tam ktoś kradnie auto!
- No to co?!
Po 5 minutach.
- Józek , ale to nasze auto!
Policjant wybiegł na podwórko. Po chwili wraco do żony.
- Złapałeś złodzieja?!
- Wyrwał mi się, ale zapisałem numer samochodu.

Wpada mąż do chałpy i włącza telewizor.
- Zaraz się zaczyna mecz - mówi do żony.
- Ale wynik podawali w radiu - łodpowiado żona.
- To nic, nie mów mi.
- Ale ja znam wynik.
- Proszę cię, nie mów mi.
- No dobrze - mówi żona - jak ci tak zależy to nie powiem, ale i tak nie zobaczysz ani jednej bramki...

- Maski włóż!... Maski zdejm!... Mówiłem ci, szeregowy Ecik, żebyś zdjął maskę!
- Melduję, panie kapitanie, że zdjąłech, ino jo mom taki głupi pysk...

Francik Kichol i Masztalski pojechali do Niymiec. Po dwóch miesiącach kamraci witajom Masztalskigo na lotnisku.
- A gdzie Francik? - pyto Zyguś Materzok.
- On tam zostoł.
- Zostoł? Nie godej!
- Sklep otworził.
- Po dwóch miesiącach sklep otworził? - dziwi się Ecik. Powiedz, jak on to zrobił?
- Zwyczajnie, łomem...

Dlaczego faceci chcą się żenić z dziewicami?
- Bo nie znoszą krytyki.

Mówi stary Szkot do synka:
- Skocz no, Ken, do sąsiada i pożycz od niego siekierkę...
Malec polecioł. Za kilka minut przylatuje i krzyczy:
- Sąsiad nie chce pożyczyć!
- A to kawał świni! Leć synuś do szopy i przynieś naszą!

Jasiu miał już 5 roków, a jeszcze nic nie mówił. Pewnego dnia mama podaje mu łobiod, a Jasiu wrzeszczy:
- A gdzie kompot?!!!
Mama zdziwiona:
- Jasiu, to ty umiesz mówić.
- Umiem - odpowiada Jasio.
Mama:
- To dlaczego dotąd nic nie mówiłeś.
- Bo zawsze był kompot!

Jasiu pyto tatę:
- Czy potrafisz podpisać się z zamkniętymi oczami?
- Potrafię.
- To świetnie. Trzeba podpisać się kilka razy w moim dzienniczku.

Dzieci wybierajom zawody aktorek, piosynkarzy, strażoków, policjantów, itp. Tylko Jaś mówi, że chciołby zostać Świętym Mikołajem.
- Czy dlatego Jasiu, że roznosi prezenty? - pyto nauczycielka.
- Nie. Dlatego, że pracuje raz w roku.

- Tata, jako jest różnica między wizytą a wizytacją? - pyto syn Masztalskiego.
- Wytłumaczę ci to, Synku, na przykładzie. Widzisz, jak my jadymy do mojej teściowej, a twojej, babci, to jest wizyta - odpowiada Masztalski - a jak ona przyjeżdżo do nos, to jest wizytacja.

Pani od biologii pyto Jasia:
- Jasiu wymień mi 5 zwierząt mieszkających w Afryce.
Na to Jaś:
- 2 małpy i 3 słonie.

Mąż wraco nad ranem do chałpy. Żona pyto:
- Kaj byłeś? Całą noc czekałach i nie zmrużyłach nawet łoka.
Mąż zmęczonym głosem:
- A myślisz, że jo społ?

Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.