Humor w ox.pl

Jeden chłop seblekoł sie i chcioł sie kąpać w Odrze. Naroz zjawio się milicjant i obserwuje go. Jak sie już chłop blank seblek to milicjant podchodzi bliżej i pado:
- Tu nie wolno sie kąpać!
- No to po jakiemu mi tego wcześniej nie pedzieli, przecę widzieli że sie seblekom?
- Bo seblekać sie wolno!

Mąż do żony:
- Kochanie, ni mogym znaleźć herbaty!
- Ty bezy mnie to z niczym byś se nie poradził! Herbata je w apteczce, w puszce po kakao, z nalepkom "sól".

- Antek, jak myślisz co je bardziyj ciężkie, kilo piyrza, czy żelaza? - pyto Francek.
- Ty głuptoku, przeca kilo je kilo!
- No to jakeś taki mądry to spuść se kilo pierza, a potym kilo żelaza na noge, a przekonosz się co je cięższe!

Znaną malarkę Marię Corelli zapytano kiedyś, dlaczego nie wyszła za mąż.
- Nie widziałam potrzeby. Niczego mi w domu nie brakuje. Rano pies szczeka, w południe papuga klnie, a wieczorem kot zawsze wraca późno do domu.

Przy wódce w gospodzie trzej chłopi przechwalajom sie:
- Jo - mówi piyrwszy - wyhodowołech w tym roku wielki jabłka. Każde wożyło kilogram! - Moji jabłka - mówi drugi - były wiynksze. Miały po dwa kilogramy!
- To jeszcze nic - mówi trzeci. - Ja wyhodowoł taki jabłko, że jak żech je wiózł furom na jarmark, to wyszeł z niego chrobok i zeżorł mi kunia!

W gospodzie przy flaszce spotyko sie dwóch chłopów. Jedyn mówi:
- Mój koń jest bardzo mądry.
- Czymu? - pyto drugi.
- Jak gadom: "Idziesz, czy ne?", to on idzie albo ni.

Spotyka się dwóch psychologów.
- Witaj, u Ciebie wszystko w porządku, a u mnie?

"Bogurodzica" śpiewana była często na rozpoczęcie bitwy pod Grunwaldem.

Lekarz psychiatra do pacjenta:
- Zaraz, zaraz, nie rozumiem pańskiego problemu. Proszę zacząć od początku.
- A więc, na początku stworzyłem Ziemię...

Idealny mężczyzna nie pije, nie pali, nie sprzecza się, nie robi zakładów, po prostu nie istnieje.

- Kaj żeś był tak długo?
- Na policji. Zatrzymali mnie, za wolno jechołech.
- łod kiedy to zatrzymujom za wolnom jazde?
- Radiowóz mie dogonił...

- Baco, co robicie, jak macie wolny czas?
- Siedzem i dumiem...
- A jak nie macie czasu?
- To ino siedzem...

Rodzice są jak nietoperze..., nic nie widzą..., nic nie słyszą...,
a wszystkiego się czepiają!

- Czy ten zegarek dobrze chodzi?
- Ni, trza go nosić.

W Morskim Oku, w przerembli kompie sie baca.
- Baco, nie zimno wam?! - pytajom sie turyści.
- Ni.
- Ciepło?
- Ni.
- A jak wam jest?
- Jędrzej.

Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócom sie o nazwy tego zwierzoka:
- To je iglok!
- To je spilok!
Przekludzoł sie tamtynddy stary baca i usłyszoł sprzeczke. Podszedł i zawyrokowoł:
- To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok!

Początkujoncy myśliwy tłumaczy swojimu somsiadowi:
- Ni ma bardziej chytrych zwierząt od lisa. Wczoraj przez cały dzień tropiłech jednego lisa, a jak w kóuń, okazało się, że to pies!

Jasiu przychodzi po dwudniowej nieobecności w szkole, a pani go pyto:
- Jasiu dlaczego wczoraj nie byłeś w szkole?
- Musiałem prowadzić krowę do byka!
- A nie mógł tego zrobić ojciec?
- Nie proszę pani, to musiał zrobić byk!

Siokora spotyko na ulicy kolege z pracy idoncego pod rynke z jakomś kobietom.
- Czy możesz mi przedstawić tę damę?
- To Kinga, moja druga żona!
- A co się stało z pierwszą?
- Została w chałpie!

Poczontkujoncy myśliwy przed swoim piyrwszym polowaniym pyto gajowego:
- Dlaczego naszych naganiaczy ni ma tak długo?
- Żegnajom sie ze swoimi rodzinami!